Podróżnicze podsumowanie 2021 roku

TATRY

Kolejny rok za nami! Podróżniczo nie mamy na co narzekać, choć część planów trzeba było odwołać lub przełożyć na bliżej niesprecyzowaną przyszłość. Na wstępie muszę nadmienić, że 2021 rok kończy się dla nas podobnie jak ubiegły — widmo COVID-u wisi nad nami jak kat nad biedną duszą. Franca nie chce dać nam spokoju, ale się nie damy 😉 Podróżnicze podsumowanie 2021 roku czas start 🙂

STYCZEŃ

Rok rozpoczęliśmy od podróży do naszego ukochanego sanatorium pod lasem. Potrzebowaliśmy chwili wytchnienia, zmiany otoczenia i świeżego powietrza po prawie miesięcznym zamknięciu… Do domu przywieźliśmy mróz i śnieg. Długo wyczekiwane spacery wzdłuż warszawskich iluminacji cieszyły ze zdwojoną siłą.

LUTY

Warszawa skąpana pod białym puchem radowała nas jak nigdy. Luty upłyną pod znakiem sanek w Kampinoskim Parku Narodowym i powrotu na basen. Pamiętam odliczanie do otwarcia basenów i innych miejsc, tak jakby to było wczoraj. Obyśmy już nigdy więcej nie musieli doświadczać tej zmory. Z zimowiska i nartowania zrezygnowaliśmy, ze względu na zamknięte stoki narciarskie 🙁

MARZEC

Miała być Tanzania i Serengeti, Krater Ngorongoro i widoki na Kilimandzaro… Czasem tak bywa, że sami rezygnujemy, żal w sercu pozostaje, ale przecież jeszcze kiedyś się ta wybierzemy 😉 Więcej o tym niezrealizowanym wyjeździe przeczytacie we wpisie Zanzibar i kontynentalna Tanzania – informacje praktyczne z niezrealizowanej podróży. W zamian za Afrykę zapakowaliśmy nasze kraciaste torby i pojechaliśmy do Drewnianego Domku, a stamtąd prosto do Trójmiasta. Bałtyk mroźną zimą zachwyca. Jak się później okazało było to nasze jedyne spotkane z polskim morzem w 2021 r.

KWIECIEŃ – MAJ

Pokręciliśmy się lokalnie to tu to tam po Mazowszu i warszawskich okolicach. Zawitaliśmy nad Świder, a Kampinos stał się naszym weekendowym domem. Sezon rowerowy rozpoczęliśmy pełną parą już wszyscy na 2 kółkac :D. Z wytęsknieniem czekaliśmy na lot samolotem, bo to półroczne uziemienie trochę nas już dobijało…

CZERWIEC

Udało się! Po 6 miesiącach znów wsiedliśmy na pokład podniebnej maszyny 😀 Tym razem niestety bez Bombelka. Pamiętajcie, że dziadkowie też czasem muszą nacieszyć się wnukami. Nie odbierajcie im tej radości 😉 My w tym czasie tęskniąc za pociechą, oddawaliśmy się konsumpcji pastel de nata, popijaniem portugalskiego wina i cieszeniem się Lizboną kwitnącą na fioletowo kwiatami jakarandiny.

LIPIEC

Żeby dziecko nie było poszkodowane, już pod sam koniec czerwca całą rodzinką wybraliśmy się na 2 tygodniowy trip na Kretę. Temperatury nas zmiażdżyły, klimatyzacja w aucie praktycznie nic nie dawała, a wyjście z auta groziło momentalnym wtopieniem się w asfalt. Na szczęście lokalizacja hotelu okazała się idealna. W promieniu 10-50 minut autem mieliśmy do dyspozycji cały wachlarz pięknych plaż i ciekawych miejsc. Ta największa grecka wyspa skradła nasze serca i żołądki ( w sumie to chyba jedno i to samo ;)) i zanim wyruszyliśmy w drogę powrotną, już planowaliśmy datę powrotu.

Wpisy na temat Krety znajdziesz tu:

SIERPIEŃ

Sierpień już 2 rok z rzędu pozwolił nam się spotkać z Beskidem Żywieckim, a ten, co tu dużo pisać zachwycał nas swoim pięknem. Udało też się wyskoczyć w damskim gronie do Drewnianego Domku i nacieszyć ostatnimi promieniami sierpniowych zachodów słońca.

WRZESIEŃ

Do ostatnich godzin przed wylotem nie mieliśmy pewności czy polecimy, ale udało się! W drugiej połowie września uciekliśmy od wyjątkowo paskudnej polskiej pogody do słonecznego Istambułu. To nasze pierwsze spotkanie z Turcją i od razu zaiskrzyło.

O tym jak zorganizować samodzielnie weekend w Stambule przeczytasz TU –> Stambuł – jak zaplanować podróż? Informacje praktyczne

Czasem zastanawiam się, czy aby zbyt często nie zachwycam się odwiedzanymi miejscami i nie chodzi tu tylko o te nowe miejsca, ale no co poradzę, jak świat jest taki piękny.

PAŹDZIERNIK – LISTOPAD

No i tu mamy istny zdrowotny armagedon. Już od września wszystkich domowników kładło po kolei i to nie jednokrotnie niestety. W moim telefonie z tego okresu są tylko pliki z receptami, zdjęcia z izby przyjęć i punktów świątecznej pomocy lekarskiej. Oszczędzę Wam tych widoków. Bilety na Kanary przepadły, inne przełożyliśmy…

GRUDZIEŃ

Lekko pokiereszowani zdrowotnie, znów na otarcie łez w nadziei na dopływ tlenu i rekonwalescencje pod sam koniec listopada wyjechaliśmy do natury. Zastała nas tam prawdziwa zima i białe szaleństwo.

Pod sam koniec roku, ponownie po pięciu latach na nizinach wybraliśmy się na Święta Bożego Narodzenia na Podhale do Gliczarowa. To zdecydowanie był idealny koniec niełatwego 2021roku.


Podsumowując w 2021 rok spędziliśmy poza domem aż 68 dni:

  • 22 dni w podróżach zagranicznych
  • 46 dni w podróżach krajowych

Lubię te podsumowania, bo zbierają wszystko w całość i uświadamiają, jakie mamy szczęście i ile udaje nam się wycisnąć z tego, co daje nam los. Na przyszły rok planów jak na razie niewiele. Marzą się nam transkontynentalne loty i spalenie rezerw z Miles& More. Spokojnymi chwilami w leśnej głuszy, z dala od miejskiego gwaru tak dla równowagi też nie pogardzimy 😉

Życzę Wam i sobie by 2022 był łaskawy i może ciut bardziej przewidywalny niż te dwa poprzednie 🙂

Może Ci Się Spodobać

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *